Idziesz sobie do gabinetu (kosmetycznego) na zabieg, który ma poprawić stan Twojej skóry, ekstremalnie ją nawilżyć ujędrnić i nie wiadomo jakie jeszcze zmarszczki zlikwidować. Zapisujesz się na super zabieg, który nie jest bolesny (!!!), jest przyjemny, nie polega na kłuciu igłą i w dodatku nie jest jakiś bardzo drogi. No bomba, rewelacja, lecisz na MEZOTERAPIĘ BEZIGŁOWĄ!

Wdech, wydech, wyjaśniam co tu nie gra. Mezoterapia bezigłowa mezoterapię ma tylko w nazwie. To NIE JEST mezoterapia! Mezoterapia, to zabieg lekarski, w którym robimy wiele zastrzyków w skórę (jej średnie i głębsze warstwy) podając preparat stymulujący produkcję kolagenu i regenerujący skórę. Mezoterapia bezigłowa, inaczej sonoforeza, polega na wtłaczaniu w naskórek (czyli na samej powierzchni) jakiegoś serum, najczęściej nawilżającego.

To nie jest tak, że moja klasyczna mezoterapia to jest ta dobra, a sonoforeza jest zła. Prawdę mówiąc osobiście bardzo lubię obie te rzeczy, ale sonoforeza to zabieg PIELĘGNACYJNY. Nie wolno zatem tych dwóch rzeczy ze sobą mylić, a na pewno nie sposób stosować ich wymiennie. Idąc na sonoforezę nie spodziewaj się cudów ani odmłodzenia. Będzie dokładnie tak, jak to opisała Pacjentka, z którą o tym rozmawiałyśmy – „chwila przyjemności”, trochę nawilżenia. Sonoforeza to zabieg kosmetyczny, zatem pielęgnujący naskórek (powierzchnię). I takie zabiegi u nas robi Marta, bo fantastycznie uzupełniają masaż i Waszą domową pielęgnację. Więcej o tych zabiegach znajdziesz TUTAJ.

Natomiast jeśli chcesz skórę naprawdę odmłodzić, pobudzić stymulację kolagenu, wygładzić ją i cofnąć trochę czas widoczny na skórze, będziemy musiały użyć igły i zrobić tę prawdziwą, lekarską mezoterapię wykorzystując biostymulatory. I to jest zupełnie inna mezoterapia.